środa, 19 marca 2014

ANIA RUSOWICZ W GOMUNICACH






 
Ania Rusowicz z piosenkami z płyty „Genesis” (i nie tylko) w  Klubie Muzycznym Bogart
w Gomunicach !

Kiedy? 21.03.2014, godz.20.30

Bilety: 35 zł przedsprzedaż, 45 zł w dniu koncertu  

Aktualny podstawowy skład koncertowy Ani:
Klawisze: Łukasz Jakubowicz
Gitara: Ritchie Palczewski 
Bas: Michał „Burza” Burzymowski
Bębny: Hubert Gasiul






Warto wpierw wspomnieć o pierwszej z płyt Ani noszącej tytuł „Mój Big-Bit”, dzięki której wokalistka otrzymała w 2012 roku aż cztery Fryderyki. W 2011 roku pojawiła się na festiwalu w Opolu z recitalem poświęconym pamięci swojej zmarłej przed 20 lat mamy, Ady Rusowicz i natychmiast zachwyciła opolską publiczność. Pierwsza solowa płyta „Mój Big-Bit”, nad którą pracowała przez kilka miesięcy składa się z dwunastu piosenek. Sześć z nich pochodzi z repertuaru Ady Rusowicz wykonywanych z zespołem Niebiesko-Czarni na przełomie lat 60’ i 70’. Pozostałe sześć utworów to autorskie dzieło Ani. „Mój Big-Bit” to idealny środek teleportujący w czasie – dla młodych do krainy dzieciństwa, dla starszej publiczności do pierwszych muzycznych sentymentów. 
    A czym ta płyta jest dla samej Ani Rusowicz? „Połowa piosenek to moje kompozycje i teksty, a sześć stanowią utwory mamy, z których większość skomponował dla niej Czesław Niemen, gdy jeszcze byli narzeczeństwem. Nie odtwarzam ich, nie robię z nich coverów, ale próbuję połączyć tamte czasy z czymś nowoczesnym. To hołd złożony mamie. Wiem, że odkryłam swoją drogę, choć przez całe lata próbowałam na siłę od niej uciec. Ale prawda jest ukryta w tym, co dostałam od mamy, w genach, głosie, podobnej wrażliwości. Ja to mam. Płyta nie jest jednak nostalgiczna, bo sięgnęłam po utwory raczej bigbitowo-imprezowe. Czy jestem artystką? Płyta pokaże. Z pełną dumą mogę jednak powiedzieć – Jestem córką swojej mamy! Cieszę się, że w końcu to z siebie wyjęłam. Czuję się silna. Mój pociąg ruszył i tak prędko się nie zatrzyma”.
    Kolejna płyta Ani Rusowicz -„Genesis” - ukazała się 8 października 2013 r. Kiedy wkładamy "Genesis" do odtwarzacza w pierwszych sekundach wydaje się, że przez pomyłkę sięgnęliśmy po jakąś nieznaną płytę The Doors. Oto co napisano o płycie na jednym z portali : "Tango śmierci" uwodzi lekko przesterowanym wokalem Ani i zgrabnie rozpisanymi na osobne kanały partiami gitary i saksofonu. Echa melodyki typowejdla zespołu Jima Morrisona wracają potem jeszcze w "Nie uciekaj" – tym razem przyjmując postać onirycznego walczyka, zaaranżowanego na perlistą partię Rhodesa i dramatyczne smyczki. Ta stylizacja jest oczywiście świadoma – i od razu umieszcza muzykę i tekstyz "Genesis" w kontekście konkretnej epoki. Gitarowe riffy otwierające "Polne kwiaty"aż wyrywają z butów, gdyż wokalistka śpiewa tu nieco inaczej – niemal majestatycznie,co idealnie odpowiada niesionym jej głosem słowom utworu. "Ptaki" przywołują echa amerykańskiego pre-punku. , garażowych zespołów w rodzaju 13th Floor Elevators – ze względu na gęste brzmienie i szybką rytmikę. Zbliżony charakter ma "To co było" ze stylowo spogłosowaną partią gitary – i nagranie to z powodzeniem mogłoby się znaleźć na soundtracku któregoś z filmów Quentina Tarantino. Echa ołowianego hard rocka w stylu wczesnego Led Zeppelin słychać z kolei w "Aniołach". "To nie ja" eksploduje wściekłą energią rodem z punkowego bluesa spod znaku The Black Keys – a wokal Ani zostaje tu sensownie cofnięty na drugi plan. W obu kompozycjach słychać również wpływy Breakoutu – przede wszystkim w warstwie melodycznej. "Tam gdzie pada deszcz" otwiera balladową część płyty – kołysząc sielskimi dźwiękami fletu i Rhodesa. Jeszcze ciekawszą aranżację ma "Mantra" – łącząc w nowoczesny sposób perkusyjne breaki z rozmarzonym śpiewem Ani. Bardziej nerwowy puls znajdujemy w "Rzece pamięci" – i te rwane partie gitary i bębnów idealnie punktują introspekcyjny tekst piosenki. Wyjątkowo ciekawie wypadają w tym towarzystwie "Powroty do siebie". Opus magnum Ani i jej producenta to jednak umieszczany dopiero na finał "Co z tego mam?". Płyta ta, nie zawaham się użyć tego stwierdzenia, jest wręcz magiczna !
     Piosenki z albumu powinny się bowiem spodobać szerokiej publiczności, ale ze względu na wysmakowaną produkcję zyskają również dobre oceny krytyki. Płyta trafia znakomicie w swój czas – kiedy dokonania The White Stripes, The Raconteurs czy The Black Keys ciągle są jeszcze wyznacznikiem dobrego gustu na alternatywnej scenie. Przez to materiał ten może trafić również
do bardziej "wyrafinowanych" słuchaczy, zjeżdżających się latem na OFF Festival czy Open’er ! Tak więc podsumowując -- na koncertach Ani każdy znajdzie coś dla siebie, zarówno młody jak i starszy słuchacz… ! Piątkowy koncert serdecznie POLECAM !






Poniżej link do piosenek Ani, pt. Za daleko mieszkasz miły


oraz „To Co Było”



Linkdo koncertu - Facebook

O.S.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz